Torba Reportera i Podcastera

Jak kręcić filmiki na You Tube?

Opublikowane przez Hanna Bogoryja-Zakrzewska w dniu

Gdy zaczęłyśmy z Kasią blogowanie, od razu wiedziałyśmy, że blog będzie mulitmedialny.  Muszą być podcasty i filmki. Z pomocą przyszedł Adam, dziennikarz także telewizyjny. On filmuje, ja montuję (cały czas się uczę).  Poprosiłam, by krótko napisał jak kręcić, by było ciekawie.

Adam Bogoryja-Zakrzewski

Trzeba to robić z pomysłem. Czyli trzeba wiedzieć co chcę pokazać i po co. To oznacza, że najważniejszy jest temat. Niektórzy twierdzą, że dobry temat to już połowa sukcesu.Jakakolwiek praca reportera, operatora, reżysera, którym pomysłu brak, jest nic nie warta. Bo siła też w pomyśle na temat. Trzeba go opowiedzieć tak, by wniósł – jak w ekonomii – wartość dodaną. Tu rola autora – on decyduje co jest ważne. To właśnie siła jego wrażliwości pozwala mu zauważyć w danej historii to, wobec czego inni przejdą obojętnie.

Trzeba wywołać u widza, słuchacza, czytelnika, emocje. Weźmy przykład historii o szlaufach- galeriankach, czyli gimnazjalistkach. Pod przykrywką uczucia, które nazywają miłością do starszego od nich o wiele lat mężczyzny, czerpią z takich relacji korzyści materialne. Tematem tej historii jest więc prostytucja nieletnich. Mocny temat, obok którego trudno przejść obojętnie. Ale który też łatwo zepsuć, jeśli nie dodamy nic od siebie.

W tym przypadku autor rezygnuje z opowiadania przez dziewczynę sceny poznania się ze sponsorem. Decyduje się na doprowadzenie do  sytuacji autentycznej, w której wszystko – oprócz sponsora, bo ten jest ukrywającym się dziennikarzem – jest prawdziwe. „Sponsor” w pewnym sensie też jest prawdziwy. Musi bowiem prowadzić z dziewczyną delikatną rozmowę o ich przyszłości, zasadach utrzymywania znajomości, by uzyskać jej zgodę na spotkania intymne. Podczas takiej sceny napięcie szybuje maksymalnie w górę, a widz oczekuje z niecierpliwością jak rozwinie się znajomość, co z niej wyniknie.

Tu możesz posłuchać radiowej wersji reportażu “Szlaufy”

Inny przykład opowieści i to świeżej – z lata tego roku. Niepełnosprawny z porażeniem mózgowym postanawia pomóc innemu niepełnosprawnemu z jeszcze większą wadą wrodzoną mózgu i deklaruje zdobycie dla niego pieniędzy na budowę domu. Można tę historię opowiedzieć krok po kroku, ale stanie się to jednostajne. Trzeba od tego uciec. Pokazać pomysł, na który nie wpadłby inny autor historii, opowiedzianej kamerą, mikrofonem czy piórem. Zdecydowałem się na prowokację. Nakłoniłem niepełnosprawnego z trudem artykułującego słowa, by poszedł do gminy. Dotarł do urzędnika jak najwyższej rangi (burmistrza czy dyrektora wydziału pomocy społecznej). Spytał dlaczego nie potrafią pomóc swojemu niepełnosprawnemu mieszkańcowi, skoro on – też niepełnosprawny w ciągu nieco ponad miesiąca zabrał dla niego pieniądze na dom.

Tu możesz posłuchać reportażu “Anioł z Podkarpacia”

Takie sceny budzą emocje, a o nie właśnie chodzi. Jeśli wzbudzisz je u oglądającego Twój film, ten stanie się czymś ważnym, wniesie nową treść. Szkoda czasu na oglądanie rzeczy, które nie zmuszają do myślenia, nie uczą, niczego nie tłumaczą, nie zostawiają w widzu niepokoju lub zachwytu. Tylko takie wrażenia nie pozwolą przejść obok sprawy obojętnie.

Kolejny przykład? Świetna historia dziadka z reklamy przedświątecznej Allegro, który chciał nawiązać kontakt z wnukiem żyjącym w Anglii. Problem w tym, że wnuczek nie zna polskiego a dziadek angielskiego. Dziadek sprowadza więc przez portal książki do nauki języka i…. dzień, i noc wkuwa obce słówka. Otaczają go wszędzie. Kartki z ich nazwami rozwiesił wszędzie w mieszkaniu: od sypialni, przez łazienkę po kuchnię. Nauka idzie opornie, a święta i pierwsza wizyta u wnuczka tuż, tuż. Musi okazać się super dziadkiem, który mówi językiem wnuczka, bo przecież – jego zdaniem cały świat zna angielski, więc dziadek też musi. Ten uczy się wytrwale, by w końcu stanąć w drzwiach domu wnuczka i z uśmiechem, i swobodą powiedzieć: „Cześć, jestem Twoim dziadkiem” i zobaczyć odwzajemniony uśmiech wnuczka.

Jak kręcić takie zdjęcia? 

Zawsze trzeba historię umiejscowić. To znaczy w pierwszym ujęciu lub niedługo po nim pokazać plan, który pokaże gdzie jest nasz bohater, gdzie dzieje się akcja: czy w domu czy w centrum miasta, w charakterystycznym miejscu dla danej historii. To uporządkuje widzowi odbiór historii, którą chcemy opowiedzieć. A widz lubi porządek. Chce jak najszybciej wiedzieć gdzie toczy się akcja i kto jest kim.

Możemy od razu pokazać bohatera w planie szerokim czyli np. w mieszkaniu lub zacząć od ujęcia bliskiego np. oczu i zrobić „odjazd” od nich do szerokiego ujęcia pokoju, by pokazać miejsce akcji.

Jeżeli chcemy dodać naszej opowieści tajemniczości, to kręcimy np. naszego bohatera poprzez inny przedmiot, np. kwiaty, czy przez odsłaniającą się firanę. Takie ujęcie sugeruje podglądanie kogoś lub czegoś i zapowiada opowieść sensacyjną, odkrywającą coś ważnego.

Kręcić można z „ręki” lub statywu. Zdjęcia z ręki – choć nieco niedbale, nadają filmowi nutkę niepokoju. Nadużywane jednak denerwują, męczą widza. Z drugiej strony umożliwiają operatorowi swobodę ruchu, pozwalają płynnie przejść z ujęcia z przodu na profil, czy odejście od bohatera lub panoramę np. na przedmiot o którym mówi lub osobę z którą rozmawia. Taki sposób kręcenia – czyli płynna zmiana planów, gdy tylko te zaczną nużyć, przyspiesza pracę i montaż. Nie wymaga bowiem od operatora kręcenia tzw. przebitek, co wymaga przerywania ujęć, ustawiania kamery w inny miejscu.

Zdjęcia kręcone w ruchu i z różnych miejsc przez tzw. chodzącego operatora czyli takiego, który zada sobie trud, by poruszać się po planie, przykucnąć, czasem podłożyć się na podłodze, by po chwili stanąć na krześle i kręcić z góry. Oczywiście ujęcia muszą być zróżnicowane: od totalnych przez szerokie do bliskich, po to by móc je zgodnie ze sztuką montażu połączyć.

Niestety łatwo przy takich ujęciach o tzw. brudy, niepotrzebne fragmenty jakiś przedmiotów po prawej czy lewej stronie kadru. Gdy już „wejdą” w kadr warto go rozszerzyć lub natychmiast zrobić zbliżenie po to, by brudu pozbyć się. Obraz musi być czysty, nie może rozpraszać zbędnymi przedmiotami, które wprowadzają tylko szum informacyjny. To znaczy utrudniają widzowi koncentrację na najważniejszej osobie czy przedmiocie, rozpraszają go, gdyż wymuszają na nim niepotrzebną obserwację nieistotnych dla treści filmu przedmiotach.

Przy tej okazji warto przypomnieć o zasadzie powtarzania ujęcia danego przedmiotu. Ten zabieg widz odbierze jednoznacznie: przedmiot ten jest ważny i będzie na niego zwracać szczególna uwagę, bowiem z pewnością odegra w filmie istotną rolę.

Kolejna rzecz – zmora zwłaszcza poczatkujących fotografików, filmowców komórkowych. Obcinanie kończyn, (tzn. stóp, dłoni, czasami także czoła czy zostawianie zbyt mało „powietrza” nad bohaterem. I dbać trzeba o naszego bohatera, wybierać ujęcia na których wygląda korzystnie. Kręcić np. ujęcia lekko z góry, gdy nie chcemy pokazać czyjegoś podbródka, oświetlić twarz z przodu, by ukryć zmarszczki.

I kolejna uwaga, nie tylko dla początkujących. Tło nie może być nijakie. Pusta bezimienna ściana robi wrażenie fatalne. Trzeba taki kadr czymś wypełnić: powiesić obraz, postawić doniczkę z kwiatami, czy lampę. To może też być cień sylwetki rozmówcy itp. Warto od razu poszukać oczywiście tła do naszego ujęcia, które będzie ciekawe, ale nie będzie rozpraszać, przez nadmiar rekwizytów. Pomijam sytuacje, gdy celowo bohaterów filmuje się np. wyłącznie na tle bieli czy czerni. To jeden z sposobów wyeksponowania sylwetki i budowy klimatu zdjęć.

I jeszcze kilka uwag na temat przekazywania tego co myśli filmowiec o bohaterze, bez nazywania rzeczy po imieniu. Jeśli kręci urzędnika, który jest bohaterem negatywnym, bo zalazł wszystkim za skórę, to należy go filmować siedzącego za biurkiem. Widz podświadomie go odrzuci, odczyta jako niesympatycznego i nieludzkiego pracownika instytucji. Jeżeli reżyser filmu chce zasugerować nam, że jedna z osób w jego filmie jest najważniejsza, to będzie kręcić ją na bliskich ujęciach. Osoby, które jego zdaniem są mnie ważne czy mają mniej do powiedzenia albo których rola jest celowo pomniejszana, będą pokazywane w ujęciach szerszych.

Operator musi stać się też przyjacielem bohatera. Gdy na planie będzie miło a uśmiechu sporo, bohater odpręży się, zapomni o tremie, nie będzie „sztywny”, a to oznacza obopólną korzyść. Bohater zawsze wypadnie dobrze, jeśli będzie zachowywać się naturalnie i o tę jego swobodę operator zadbać musi. Jeśli tego nie potrafi lub nie chce się nauczyć, niech nie bierze się za kamerę.

Adam Bogoryja-Zakrzewski

dziennikarz radiowy, telewizyjny, prasowy


16 komentarzy

Monika Sobieraj · 15 października 2018 o 12:15

Blog świetny, rzeczowy, multum wiedzy, która dla mnie – dziennikarza jest niezwykle intersująca. Z nagraniami i TV nie mam nic wspólnego, jestem zakopana w papierze i posługuję się słowem pisanym, ale marzy mi się zrobienie reportażu i napisanei książki…może uda się spełnić kiedyś to marzenie 🙂 Póki co, pracuję nad książką dla dzieci, z racji posiadania malucha na pokładzie, może za parę lat przyjdzie czas na reportaż i inne formy dziennikarskiego rozwoju.
Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 15 października 2018 o 18:27

    Dla mnie słowo pisane jest najtrudniejsze. Teraz wraz z Katarzyną Błaszczyk siedzimy nad książką, jest to ogromne wyzwanie dla nas. Całkiem inne środki wyrazu.
    Dziękujemy za dobre słowo i powodzenia we wszystkim:).

Filip · 15 października 2018 o 19:51

Świetny artykuł, gratulacje Panie Adamie!

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 15 października 2018 o 19:53

    Przekażę, dziękuję:)

Klaudia J · 15 października 2018 o 21:50

Powodzenia w prowadzeniu bloga i kręceniu filmików. To spore wyzwanie!

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 16 października 2018 o 13:35

    Zgadza się, jest to wyzwanie. Lepiej czujemy się z mikrofonem w ręcę.

Michał Kucharski · 16 października 2018 o 05:28

Doskonałe wskazówki dla adeptów 😉

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 16 października 2018 o 13:34

    Podsłuchujemy nieustannie, co może się przydać najbardziej:)

Malwina · 17 października 2018 o 09:09

Świetny artykuł. Kolejny. Ja dopiero będę zaczynać swoją przygodę z kręceniem. Póki co, zainwestowałam w mikrofon krawatowy. Teraz trzeba już tylko zacząć. U mnie planowo kręcenie lustrzanką na statywie.

    Kasia Błaszczyk · 17 października 2018 o 12:08

    Też to właśnie planuję dla nas. Póki co nie odkryłam nawet, jak się to robi i nie mam statywu. Wszystko przed nami! Choć komórka daje jednak dużo dobrych możliwości, czasem lustrzanka na statywie też jest potrzebna.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 17 października 2018 o 15:13

    A jaki kupiłaś mikrofon i czy się sprawdza?

Kamil · 21 października 2018 o 16:09

Nakręciłem kilka filmów na bloga, ale jakoś pisanie mnie bardziej wciąga 🙂

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 21 października 2018 o 16:47

    Mnie też.Film to nie moja bajka:)

Kamil · 21 października 2018 o 16:15

Słowo filmowanie jest dla mnie dużo trudniejsze, niż pisane. Aczkolwiek jeśli pominąć kwestie montażu to film jest dużo szybszy w realizacji:)

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 21 października 2018 o 16:49

    Nam długo schodzi przy filmowaniu, a i tak jesteśmy niezbyt zadowolone. Na szczęście oduczyłyśmy się perfekcjonizmu.

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *