Torba Reportera i Podcastera

Czy reporter może przyjaźnić się ze swoimi bohaterami?

Opublikowane przez Hanna Bogoryja-Zakrzewska w dniu

Kolejna osoba zadała mi takie pytanie. Reportażysta nawiązuje szczególną więź ze swoimi bohaterami, stąd pytanie jak najbardziej jest zasadne. Odpowiedź wydaje się być jedna. Oczywiście, że może się przyjaźnić. Ale czy to wychodzi na dobre reportażom?

Ta fotka powyżej to Beskid Niski. Jeżdżę tam od 15 lat, czyli dokładnie od momentu, gdy nagrałam reportaż “Ludzie ze świata”. We wpisie na blogu pt. “Z serii jak rozmawiać z dziennikarzem: Bądź sobą opowiedziałam jak zaczęła się przyjaźń z ludźmi, którzy przybyli z różnych miejsc w kraju i osiedlili się na wierzchołkach wokół Dukli. Przez lata poznawałam tam coraz więcej osób, zrobiłam kilka reportaży i teraz czuję się tam jak u siebie. I to nie jest już zwykła znajomość, bo z niektórymi osobami naprawdę się przyjaźnię.

Co ciekawe, od dłuższego czasu już nic nie nagrałam z tego terenu. Dlaczego? O tym opowiem w filmiku.

Marta Chrzan bohaterka reportażu “Wszystko, co dobre”

Jest taka osoba, z którą od nagrania reportażu pt. ”Wszystko, co dobre” w 2015 roku od czasu do czasu dłużej rozmawiam przez telefon. Zaczęło się nietypowo, bo jej koleżanka napisała maila z prośbą, by zainteresować się Martą, w jej ocenie wyjątkową osobą. Marta Chrzan-ikonopisarka, od wielu lat chora na mukowiscydozę. Gdy zadzwoniłam, by umówić się na nagranie Marta spytała: “Ale wie pani, że ja jestem moherowym beretem?”. No cóż. Ja jestem bardzo daleko od kościoła i to na pewno nas różni. A jednocześnie jest ciekawe, bo niejednokrotnie zgłębiałem w rozmowie z Martą ten temat: jak można tak wierzyć bezgranicznie. Marta jest też dziewicą konsekrowaną i jest to też, coś co trudno mi pojąć. Ale nie przeszkadza w tym, by dzwonić od czasu do czasu i porozmawiać. Mądra, zdystansowana do świata i problemów codzienności, ze świetnym poczuciem humoru. Czerpię z rozmów z Martą bardzo wiele.

Malutka cząstka rodziny Odyńców, oni stali się bohaterami reportażu “Odyniec band”

I wreszcie rodzinny klan Odyńców. Na zdjęciu głównym do wpisu jeszcze niektórzy są jeszcze bez małżonków. Dzieci też przybyło od momentu, gdy się poznaliśmy. A zaczęło się od maila, który Katarzyna Odyniec napisała do radia. Zaproponowała zrobienie reportażu o ludziach z Żeszczynki, małej urokliwej wioski spod wschodniej granicy. Tam jest też rodzinne letnisko męża Kasi, więc nagrywając z mieszkańcami wioski, zapoznałam się z częścią tej niezwykłej rodziny.” Sześcioro dzieci, a każde gra na innym instrumencie: perkusji, saksofonie, skrzypcach, gitarze, wiolonczeli i pianinie. Ich tata gra na gitarze i akordeonie, a mama śpiewa. Cała rodzina uwielbia wspólnie muzykować. Śpiewają podczas spotkań rodzinnych, ale też w kuchni, autobusie, z okazji i bez okazji.” – tak brzmiał opis reportażu “Odyniec band”.

Od tego czasu nagrałam jeszcze kilka reportaży przy ich współudziale. I choć nie widzimy się często, to jestem na bieżąco z tym, co się u nich dzieje. Od czasu do czasu piszemy do siebie z Kasią, Renatą i Jędrzejem i wiem, że zawsze mogę zadzwonić.

To jest właśnie cudowne w tym byciu reportażystą. Poznawanie wielu osób, które czasami stają się nam bardzo bliskie. Ale wtedy zaczyna się pewien problem. Jaki? O tym w filmiku. I powiem wam też z jakimi osobami, według mnie, reporter nie powinien się zaprzyjaźniać. Domyślacie się z kim?

A jak wy odpowiecie na pytanie: Czy reporter może sie przyjaźnić ze swoimi bohaterami? Dajcie znać w komentarzach.

Hanna

10 komentarzy

Beata Skrzypczak · 30 lipca 2018 o 10:24

Własnie przeczytałam książkę “Ostatni pustelnik” i urzekło mnie to, że właśnie dziennikarz tak bardzo może współczuć i starać się pomóc bohaterowi swojego reportażu. Jeżeli poznajemy kogoś w tak szeroki sposób, myślę, że przyjaźń, która się rodzi tylko dodaje autentyczności.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 30 lipca 2018 o 10:26

    Zgadzam się całkowicie. A przy okazji dzięki za isnpirację do lektury. Nie znałam książki o której napisałaś.

Małgosia · 30 lipca 2018 o 21:27

Masz bardzo ciekawe zajęcie i zajmująco o nim opowiadasz. Ja chyba nie potrafiłabym zachować odpowiedniego dystansu do bohaterów… dlatego opowiadam o fikcyjnych postaciach 😁.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 31 lipca 2018 o 07:31

    A ja z kolei nie poradziłabym sobie z fikcją:)

Joanna Niedzielska · 31 lipca 2018 o 13:19

przyjaźń na pewno moze wile pomóc. wydaje mi się,że reportaż jest wtedy bardziej autentyczny

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 31 lipca 2018 o 14:56

    Na pewno mniejsza trema u rozmówcy:)

Łukasz Jarych · 4 sierpnia 2018 o 13:23

Hmm pytanie czy właśnie ci bohatowie nie mieszają się później. Mi by się mieszali i nir rozrózniałym fikcji od rzeczywistości!

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 4 sierpnia 2018 o 13:34

    Jakoś daję radę!

Maria · 4 sierpnia 2018 o 13:30

W życiu jest trochę inaczej, kiedy zbliżam się do kogoś, relacja jest głębsza i wymiana myśli jest naturalna i szczera. Z kimś przypadkowym jestem ostrożniejsza z zadawaniem pytań, jest poprawnie i powierzchownie. Jednym słowem, kiedy nabiera się zaufania i sympatii, można rozmawiać o wszystkim. Myślę, że reporter też do pewnego stopnia tak robi, bo inaczej niczego wartościowego by się nie dowiedział:)

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 4 sierpnia 2018 o 13:36

    Na pewno przed reporterem każdy trochę gra i trudno o pełną szczerość. Na zaufanie trzeba się napracować.

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *