Torba Reportera i Podcastera

I znowu rak? – jak zrobić ciekawie kolejny reportaż o chorobie

Opublikowane przez Hanna Bogoryja-Zakrzewska w dniu

jak zrobić reportaż o chorobie

Przeczytałeś słowo rak i już nie chcesz dalej czytać. Masz dość smutnych tematów. Chyba, że jesteś dziennikarzem, bo media lubią takie tematy. Jest w nich tragedia, łzy, emocje. Historia sama się opowiada.

Reportaż o chorobie wg schematu

Ale to tylko pozornie łatwy temat. Bo można zatrzymać się na raku i poprowadzić rozmowę według często wykorzystywanego schematu:

  •  informacja o diagnozie
  •  reakcja na słowa:„ Ma pani raka”
  •  leczenie i powrót do zdrowia
  • puenta, która najczęściej brzmi: „Rak przewartościował moje życie”

Do tego dokładamy muzykę, dźwięki ze szpitala, rozmowy z rodziną i reportaż gotowy. Setny raz historia o chorobie.

Jak wyjść poza schemat?

A można zupełnie inaczej. Trzeba tylko przed nagraniami zastanowić po co nagrywam. Jak mogę wykorzystać fakt, że będę rozmawiać z osobą, która ma zupełnie inne doświadczenia, niż moje. Mogę zapytać o tego, czego się lękam, o to czego nie wiem. Muszę tylko najpierw w sobie odnaleźć te pytania. I wtedy opowieść o raku staje się punktem wyjścia do zupełnie innej historii.

Tak się stało w przypadku reportażu „Trzeba walczyć”. To był tak zwany temat sponsorowany:„ Profilaktyka raka żołądka”. Nie byłam szczęśliwa. Przez 27 lat pracy, kilka razy nagrywałam reportaże z chorymi. Nie czułam w tym żadnego wyzwania dla siebie. Wszystko zmieniło się, gdy nieżyjąca już blogerka Anna Gimlewicz zarekomendowała mi na bohaterkę reportażu Joannę Sałygę “Chustkę”.  Nie była jeszcze wtedy tak znana, jak to się stało po filmie Joanny Kopacz „Joanna”, nominowanym do Oscara. Film powstał później niż radiowy reportaż. Pamiętam, jak usiadłam do komputera, by poczytać bloga Chustki przed nagraniami. Był tak ciekawy, że jak usiadłam do niego po południu, to nie odeszłam, póki nie skończyłam czytać. Zachwyciłam się szczerością wypowiedzi, poetyckim, ale bardzo oszczędnym językiem, ironicznym spojrzeniem na świat.

Zresztą przeczytajcie sami:

Chustka jest dziennikiem pisanym z myślą o moim Synku,

w postach zatrzymuję kadry z naszej codzienności z rakiem w tle.

nazwę i tytuł bloga wymyślił Niemąż.

wtedy – w kwietniu 2010 roku – zrozumieliśmy, że stoimy na rozstaju dróg – albo założę chustkę na łysą głowę i będę walczyła, albo pomacham bliskim chustką na pożegnanie.

mam 34 lata.

ważę 56 kg przy wzroście 171 cm

urodziłam pięć lat temu przez cięcie cesarskie chłopczyka.

od kilkudziesięciu godzin mam raka.

Zastanawiałam się, jaki temat wybrać do rozmowy z Joanną. Oczywiście musiałam zmieścić te podstawowe informacje: kim była przed chorobą, jak się o niej dowiedziała, jak się poczuła w momencie diagnozy. Ale potem już był czas na moją własną ciekawość, moje własne spotkanie z nią. Zdecydowałam, że jednak temat śmierci jest dla mnie najważniejszy. Dotąd z nikim na ten temat nie udało mi się dogłębnie porozmawiać. Czułam, że Joanna będzie szczera, że nie zbędzie mnie banałami. Wiedziałam, że nie jest to temat tabu dla niej.

Pytania o śmierć to trudne pytania, bo wypowiadając je na głos masz wrażenie, że kogoś już skazujesz, zabierasz nadzieję. Zastanawiasz się, czy masz prawo zapytać. Ważne jest by zadać je w odpowiednim momencie, gdy rozmowa trwa już od pewnego czasu, gdy i reporter i rozmówca czują się bezpiecznie i dobrze ze sobą. Ja zapytałam o śmierć najpierw przytaczając poetycki opis z bloga:

obiecuję, że jak przejdę na drugą stronę, to będę na Was czekać.

przytrzymam Wam drzwi, podam kapcie. oprowadzę po obiekcie, pokażę gdzie jest kuchnia, gdzie ubikacja, gdzie są sypialnie.

i choć nie wierzę w Boga w kościele, w eucharystii, w księdzu, to mam wiarę, że Tam coś jest.

coś bez wątpienia dobrego.

jak powiedział Niemąż: tyle religii nie może się mylić.

Po przytoczeniu tego cytatu Chustka powiedziała:

„Jak jest możliwe, żeby nie było czegoś? Chyba, że jest po prostu w nas tak wielka nadzieja, a nic nie będzie. Ale jest to frapujące. Jestem ciekawa tego. Był taki moment, po drugiej operacji, byłam naszykowana na to, że operacja może się nie udać. Kiedy się okazało, że żyję po tej operacji, że się wybudziłam, byłam tym i zaskoczona i chyba trochę rozczarowana. Tak, spoglądam z ciekawością. Zastanawiam się nad tym, co tam będzie. Nie mam uczucia, że szybko. W ogóle o takich rzeczach nie myślę. Faktycznie, taki pierwszy moment od zachorowania to był taki moment: ojej kończy się czas, zaraz zadzwoni dzwonek i zapadnie kurtyna. A potem się okazuje, że jest jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden dzień. Staram się ten czas, który teraz jest, wykorzystać jak najlepiej.Tak żeby nie marnować tych chwil, które mi zostały. Nie spędzać czasu w sposób nazwijmy to błahy. Żeby wygospodarowywać czas na robienie rzeczy, które lubi się robić. Żeby porobić zdjęcia, żeby pojeździć na rowerze, pobiegać z dzieckiem za latawcem, pogadać z sąsiadkami co słychać, zachwycić się kotkiem na ulicy myjącym sobie łapkę. Takie głupoty właściwie. Myślę o tym, że trzeba zachorować, żeby to docenić.”

Autorem zdjęcia jest Pola Raplewicz

W reportażu „Trzeba walczyć” rak jest tylko punktem wyjścia , bo potem toczy się opowieść o życiu i śmierci, o  niezwykłej więzi między Joanną a synem.

  • Warto przygotować się szczególnie starannie przy takich pozornie łatwych tematach: jak chorzy, bezdomni, więźniowie, niepełnosprawni. Pomyśleć co naprawdę nas interesuje w ich życiu, na co znajdziecie odpowiedzi u tych właśnie osób.

  • Ważne jest aby zadać ciekawe pytanie, takie nad którym rozmówca musi pomyśleć, poszukać odpowiedzi w sobie. Wtedy ta rozmowa staje się ciekawa i dla niego. Chętniej opowie nam o sobie i swoim doświadczeniu. Nieciekawe pytania, banalne, powodują zniechęcenie, niechęć do dłuższej rozmowy. Zamykają rozmówcę, który jest znudzony.

Podczas chemioterapii koleżanka z Radia Białystok Agnieszka Czarkowska spytała mnie: „A jak pachnie chemia?” Kilka dni główkowałam nad odpowiedzią. To jest przykład dobrze zadanego pytania. Zmusza do refleksji. Nie pozwala uciec w banał, w powtarzanie w kółko tego samego. Przynosi coś wartościowego i dziennikarzowi i rozmówcy.

Życzę nam wszystkim, nie tylko reporterom, takich rozmów, które coś wnoszą do naszego życia.

Tu można posłuchać reportażu „ Trzeba walczyć”.

Autorką zdjęcia na początku tekstu jest Agnieszka Retko-Ruszczak.

A może pamiętasz jakiś reportaż radiowy, prasowy, telewizyjny, który dał ci coś ważnego?

Hanna

14 komentarzy

zaniczka · 7 kwietnia 2018 o 13:29

Często jestem bohaterką takich reportaży z racji tego, że jestem niepełnosprawna i pracuję z chorymi psychicznie i czasami trudno jest z uśmiechem odpowiadać po raz kolejny na te same pytania i udawać że są interesujące.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 7 kwietnia 2018 o 13:35

    A jest pytanie, które cię wkurza mocno? I czego nie lubisz podczas kontaktu z dziennkarzami? Bardzo jestem ciekawa Twojej odpowiedzi:)

Iga | Z naciskiem na szczęście · 8 kwietnia 2018 o 14:36

Joasię czytała już jako starsza dziewczyna i zawsze interesowało mnie, co dalej? Jak jej synek odnalazł się w nowej rzeczywistości, która na pewno nie była łatwa. Wspaniale się czytało ten artykuł 🙂

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 8 kwietnia 2018 o 15:19

    Dziękuję. Niestety nie wiem co z synkiem, ale zamierzam się dowiedzieć. Jesteśmy w trakcie pisania książki z reportażami i będzie rozdział o Joannie.

DeVi · 8 kwietnia 2018 o 15:05

Przeżyłam spotkanie z rakiem dwukrotnie (rodzina) i szczerze mówiąc wszelkie reportaże na ten temat są dla mnie mało wartościowe. Nic nie uczy lepiej niż życie. Masz rację: są nudne, powtarzalne, nic nie wnoszące.
Co do ciekawych reportaży to trudno jest mi aktualnie coś sprecyzować, bo zazwyczaj niestety są mało wyczerpane lub po prostu nie na temat (o którym miało być, nie to co chciałam wiedzieć). Chociaż przyznaje, czasami coś się dobrego przytrafi 🙂

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 8 kwietnia 2018 o 15:40

    Na szczęście powstaje dużo dobrych rzeczy, nie tylko o chorobie. Ja oczywiście jestem na biężaco z tym co dzieje się w reportażu, zwłaszcza radiowym i pisanym, stąd taka moja opinia.

Beata · 8 kwietnia 2018 o 15:13

Bardzo fajny wpis 🙂 Zgadzam się, że temat choroby jest trudny, ale jeszcze trudniejszy dla osoby, która po drugiej stronie wciąż słyszy te same i jedne pytania “jak się czujesz”, “o czym marzysz”, “co zamierzasz zrobić jak wyzdrowiejesz”. Nie twierdzę, że są te złe pytania, ale właśnie te reportaże często są robione na jedno kopyto.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 8 kwietnia 2018 o 15:37

    Często, ale na szczęście nie zawsze.

Joanna · 8 kwietnia 2018 o 21:50

Bardzo fajny artykuł. Wzruszył mnie, zatrzymał i przypomniał o ogromnej wdzięczności za zdrową rodzinę. 🙂

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 9 kwietnia 2018 o 07:06

    🙂

blogierka · 8 kwietnia 2018 o 22:42

Rewelacyjnie piszesz i zdecydowanie wyróżnia się Twój blog na tle innych!
Co do raka- ja właśnie tak reaguję- nie chcę czytać dalej bo mam w rodzinie kilka przypadków nowotworów i jakoś to mnie tak zewnętrznie dotyka.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 9 kwietnia 2018 o 07:07

    To zrozumiałe, że przeżywasz inaczej. Każdy z nas odbiór reportażu przesiewa przez swoje doświadczenie i to, co dla jednych jest ciekawe, dla inbych takie nie musi być.

Jak opowiadać, by poruszać? | Torba Reportera i Podcastera · 16 listopada 2021 o 13:55

[…] Znowu rak. Jak zrobić reportaż o chorobie? […]

Przykład reportażu: Jak stworzyć opowieść o tragedii rodzinnej? Torba Reportera i Podcastera · 20 marca 2023 o 17:48

[…] Znowu rak. Jak zrobić reportaż o chorobie? […]

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *