Jak korzystać ze znanych miejsc i sytuacji, by stworzyć reportaż?
Rozpoczęła się Majówka, a Ty nie masz pomysłu, jak spędzić ją twórczo? Chciałbyś chociaż zacząć myśleć o reportażu, ale nie wiesz jak? Ten tekst jest dla Ciebie.
Ostatnio pisałam, jak dobrze przygotować się do podróży reporterskiej. Teraz spróbuję napisać, w jaki sposób korzystać z sytuacji, które zdarzają nam się nagle. Wynikają z nieplanowanych spotkań, z nudy i siedzenia ciągle w tym samym miejscu. Napiszę też o pewnej Majówce, która przydarzyła mi się kilka lat temu i zaowocowała reportażem właśnie.
Wyjechałeś, czy nie, załóżmy, że zupełnie nie jesteś przygotowany. Nie szkodzi. W pracy reportera nie zawsze chodzi o przygotowanie do konkretnego tematu, ale o otwartość na to, co się wydarza. Kiedy reporter ją ma, łatwiej mu pracować.
Bądź człowiekiem otwartym
Jak pracować nad własną otwartością?
- Spójrz na otaczającą Cię rzeczywistość jak reporter. Podróż zaczyna się tam, gdzie łamiesz własne schematy myślenia, zaczynasz słyszeć i obserwować miejsce. Chodzi o to, by posłuchać plotek, zobaczyć czym żyją tam ludzie. Może to miejsce, to Twój własny blok? Albo skwer w mieście? Albo ulubiona restauracja? Miejsce, które jest blisko ma ten plus, że kiedy już je usłyszysz, będziesz mógł podsłuchiwać je o każdej porze dnia i nocy. I będziesz mógł wyłonić bohaterów Twojej opowieści.
- Kto może Ci pomóc? Szukając tematu albo bohaterów zawsze myślę o tym, kto i jak może mi pomóc. Gdy realizuję tematy na Śląsku, z którego pochodzę, zawsze dzwonię do Pani Celiny Romanowskiej. Pani Celina jest koleżanką mojej mamy i zawsze wynajduje mi dobrych rozmówców. Na każdy temat, a często powstają z tego zupełnie inne, nowe reportaże. Taka osoba to skarb.
- Bądź elastyczny. Może się zdarzyć, że pojedziesz gdzieś/ pójdziesz gdzieś, by usłyszeć jakąś historię, ale los ześle Ci zupełnie inną. Tak właśnie było w przypadku reportażu “ Książę z Ciechocinka”. Pojechałam odwiedzić moją była sąsiadkę, bardzo aktywną 60-latkę. Chciałam nagrać coś o życiu na emeryturze, ale ona właśnie zakochała się. Kolejny raz. Bardzo chciała się komuś zawierzyć z tej sanatoryjnej miłości. Po prostu czuło się, że ma motyle w brzuchu. Mogłam się wtedy zaprzeć i zamiast posłuchać, forsować, by opowiedziała mi to, co chciałam usłyszeć. Wtedy nie miałabym szansy nagrać autentycznego reportażu o tym, że w każdym wieku potrzebujemy miłości.
- Korzystaj z nadarzających się okazji. Mieszkałam wtedy jeszcze na Pradze Północ. Był środek tygodnia, i właśnie montowałam reportaż. Nagle usłyszałam jakieś zbliżające się dźwięki trąb. Po chwili wszystko zaczęło się układać w znaną piosenkę. Na podwórku pootwierały się okna. Ludzie rzucali monety w kierunku grajków. Muzycy mieli śniade twarze i zdezelowane instrumenty dęte. Wybiegłam za nimi na ulicę. Właśnie kończyli pracę. Po polsku potrafili powiedzieć tylko kilka słów. Pamiętam, że najpierw postawiłam im piwo i dowiedziałam się, gdzie mieszkają. Żebym mogła ich znaleźć. Wróciłam do nich, dopiero za kilka dni, z tłumaczką rumuńskiego (a właściwie ze studentką Uniwersytetu Warszawskiego z Rumunii). Tak powstał reportaż “Orkiestra”.
- Nie zakładaj, słuchaj. To chyba najtrudniejsze, w momencie kiedy decydujemy się na reportaż o czymś znanym. Wiadomo, skoro znamy, to mamy wyrobione zdanie. Tymczasem praca reportera zakłada, że się nie wie i trzeba zapytać. Kilka lat temu pojechałam na tzw. camp, czyli spotkanie ludzi, którzy podróżowali po świecie, korzystając z gościny w domach ludzi ze specjalnego portalu albo sami udzielając gościny. Spotkanie odbywało się podczas Majówki w małej wsi na Roztoczu. Sama aktywnie działałam na tym portalu i znałam większość osób. Zrobiłam wcześniej kilka reportaży na ten temat. Tym razem stwierdziłam, że nie chcę kolejny raz opowiadać o podróżach, które uwielbiam. Ciekawiło mnie samo Roztocze i zderzenie obcokrajowców, którzy przybyli na obóz z polską, sielską zaściankową wsią. Tymczasem im bardziej rozmawiałam z obcokrajowcami, tym więcej dowiadywałam się o ich samotnym i trudnym podróżowaniu. A także o powodach np. chorobach, które spowodowały, że nie chcieli już wieść nudnego życia w swoich krajach. Albo przeciwnie gdzieś w głębi do tego standardowego życia tęsknili.
Edwin Brys, belgijski dokumentalista radiowy mówił: Dobry dokument balansuje na krawędzi życia. Reporter jest uchem. Wielkim, ciepłym uchem.
Życzę Ci udanych reportaży. Majówka to na nie dobry czas.
Kasia
Wszystkie wymienione wyżej reportaże można znaleźć na stronie www.polskieradio.pl/reportaz
Zachęcam też do polubienia na FB Studia Reportażu i Dokumentu PR
5 komentarzy
Matka Polka Czytająca · 30 kwietnia 2018 o 12:08
Bardzo fajny wpis, pozdrawiam:)
Beata · 30 kwietnia 2018 o 13:28
Nagłówki mogą służyć także za rady “jak uważnie podróżować i poznawać inne kultury” 🙂
Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 30 kwietnia 2018 o 13:30
Przyjrzałam sie nagłówkom i faktycznie! Dobry pomysł:)
pożeram strony · 30 kwietnia 2018 o 17:26
Tak naprawdę wszędzie można znaleźć temat. Wszędzie tam gdzie ludzie i ich historie…
Kasia Błaszczyk · 2 maja 2018 o 22:23
Pewnie, że tak! Tylko czasem nie potrafimy być tym ciepłym, wielkim uchem.