Na co warto czekać?
Na studiach dziennikarskich tego się pewnie nie dowiecie. Przynajmniej u mnie o tym się nie mówiło. Jakie cechy powinien mieć dziennikarz, by odnieść sukces? Katarzyna dziś we wpisie opisuje jedną z najważniejszych cech w tym zawodzie.
Cechy dziennikarza
Nie znoszę czekać. Naprawdę. Kojarzy mi się to zawsze z siedzeniem w pustym korytarzu, w którym skręca mnie z nudów. Tymczasem robota reportera wymaga, by zaczekać. Najprostszą formą reporterskiego czekania jest oczekiwanie aż bohater, opowie w końcu to coś szczególnego. Co to jest “to coś szczególnego”? Najprościej mówiąc jest to opowieść, która pozwoli mnie oraz słuchaczom zatrzymać się właśnie przy tym bohaterze i jego historii. Rzadko zdarza się, że przychodzę na nagrania i od razu uzyskuję taką wypowiedź. Zresztą jeśli tak jest, paradoksalnie robię się podejrzliwa. Oznacza to bowiem, że mój bohater przygotował sobie to dla radiosłuchaczy. Dlaczego to zrobił? Może nie chce powiedzieć całej prawdy? Może coś ukrywa? Co kryje się pod spodem?
Najczęściej trzeba na taką opowieść po prostu zaczekać, kierując pytania właśnie w tę stronę. Przyjacielem reportera jest szczegół. Im więcej będę wiedziała o miejscu, porze dnia, ilości, a nawet poglądach świadków, tym lepiej dla mojego reportażu.
W zeszłym tygodniu nagrywałam dziewczynę, która jest psychodietetykiem. Monika Kurdej. Obecnie stosuje bardzo monotonną dietę dla osób ćwiczących fitness. “Białko, ryż i kreatyna, zrobi z Ciebie pięknego człowieka!”- mówi Monika, choć w tekście piosenki było inaczej. Dlaczego tak ważna jest dla niej praca nad sylwetką? Na swojej stronie internetowej Monika dzieli się osobistą historią. Pisze tam o otyłej babci. To właśnie doświadczenie z babcią sprawiło, że Monika zrzuciła 20 kilogramów i zaczęła pracować jako psychodietetyk.
Ciekawiło mnie jaka była relacja obu pań. Okazało się, że Monika pamięta babcię z różnych momentów swojego życia. Kiedy była mała babcia wydawała się jej miękka i puszysta. Kiedy dorosła zobaczyła, że w kącie domu na kanapie leży ciężka, nieszczęśliwa kobieta, która śmierdzi, bo ma trudność by sama się umyć. Jest samotna, bo ludzie nie chcą z nią przebywać. Monika nie chce być w tym babcinym kącie, dlatego jest na diecie, uprawia sport, doradza innym, jak schudnąć.
Mimo, że to co mówiła moja bohaterka było przekonywujące, ciągle czekałam na “to coś szczególnego”. Dopytywałam o babcię, o dzieciństwo. Wydawało mi się, że czekam wieczność (po odsłuchaniu okazało się, że było to raptem 20 minut). W końcu pojawiła się upragniona, szczególna opowieść. “Moi rodzice mieli gospodarstwo. Przy okazji świąt zabijali zwierzaka. Pewnego dnia zmuszono moją babcie, by weszła na wagę, na której ważono świnię. Babcia ważyła więcej niż martwe zwierzę. Po tym wszystkim babcia cicho płakała w swoim kąciku, ale nikt nie zwracał na to uwagi.”
Ta jedna historia mówi mi więcej o motywacji Moniki, niż tysiąc słów o tym, że chciałaby być piękna. Warto było zaczekać.
Na co jeszcze warto czekać? Na niektóre tematy. Czasami jest tak, że musimy dorosnąć do jakiegoś tematu, bo na danym etapie życia, po prostu nie możemy go zrobić dobrze. Pamiętam, że takim tematem był dla mnie reportaż o śmierci dziecka i narodzinach kolejnego, które jako maluch było trudne i wymagające. Spotkanie z Agnieszką- bohaterką tej audycji zbiegło się z przeżywaniem przeze mnie żałoby. Z jednej strony nagrania z nią bardzo mi pomogły, z drugiej nie mogłam zmontować tego reportażu. Gdy dochodziłam do momentu śmierci jej córki, płakałam i nie byłam w stanie dalej montować. W pewnym momencie odpuściłam. Nagranie przeleżało u mnie dwa lata. Dopiero po tym jak sama urodziłam zdrowe dziecko poczułam się gotowa na dokończenie tej audycji. Po raz kolejny warto było zaczekać.
Zdarza się też tak, że musimy poczekać na to, by bohaterowie byli gotowi opowiedzieć nam daną historię. To może trwać latami, więc czekanie nie powinno być stagnacją. Pamiętam, że dowiedziałam się o przerażającej historii ukraińskich dzieci, które trafiły do polskiego domu dziecka w 2007 roku. Wtedy nikt, ani dzieci, ani przedstawiciele domu dziecka nie chciali że mną rozmawiać. Po trzech latach zgłosiłam się do nich kolejny raz. Okazało się, że część podopiecznych jest już dorosła i wyrazili chęć wzięcia udziału w audycji. Opłacało się. “Alona- życie pomiędzy” jest jedną z najmocniejszych historii jakie udało mi się zrobić dla radia.
Tu znajdziecie reportaż o Alonie:
Alona-życie pomiędzy
Reporter prawie zawsze nas coś czeka. Na informację albo informatora. Na temat albo na wenę. Wiem tylko jedno, jeśli masz pomysł na reportaż, nie czekaj z jego realizacją. Jeśli odmawiają Ci bohaterowie nagraj innych z podobną historią. Do tamtych zawsze będziesz mógł wrócić, mając większą wiedzę i doświadczenie w danym temacie.
Na co czekasz najczęściej? – podziel się z nami w komentarzach.
Katarzyna
Zapraszamy też do słuchania innych reportaży ze strony Studia Reportażu i Dokumentu PR.
2 komentarze
Śnieżynka · 29 stycznia 2019 o 12:17
Ciekawy punkt widzenia. Prowadzenie bloga o książkach jest zdecydowanie łatwiejsze niż bycie reporterem. Biorę książkę, czytam i opisuję na blogu wrażenia. Ale odkąd prowadzę też drugi blog o innej tematyce wiem, ile energii i czasu potrzeba na znalezienie odpowiedniego tematu. Zwłaszcza, że Ty pracujesz na historiach spotykanych osób i nigdy nie wiesz czego się spodziewać. Pozdrawiam!
Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 29 stycznia 2019 o 12:28
Tak, reporter musi się wykazywać w każdym momencie cierpliwością i wytrwałością. Dlatego wiele osób ucieka od reportażu. A ta nieprzywidywalność o której piszesz, dla mnie jest bardzo pociągająca:)