Torba Reportera i Podcastera

Szukanie tematu: Uciekaj od rutyny!

Opublikowane przez Hanna Bogoryja-Zakrzewska w dniu

“ Jak Ci temat nie wypali, szukaj innego. Postaw auto na środku wsi, a za chwilę pojawią się ciekawscy. Albo kopnij w budę psa, od razu ktoś wyskoczy i awanturka gotowa”. W taki trochę przerysowany  sposób,  starsi koledzy uczyli mnie zawodu. 

Nie zdarzało mi się wracać bez nagrań, nawet jak umówiony bohater odwołał spotkanie, gdy akurat podjeżdżałam pod jego blok. Dlaczego? Bo wtedy ruszałam po prostu na spacer po okolicy. Oczywiście nie do lasu, a tam, gdzie można kogoś spotkać.

Jest kilka takich miejsc w każdym miasteczku i wsi. Sklep, kościół, ławeczki przed domami. Wystarczy podejść i zapytać: Jak się tutaj żyje? Jak zarabiają ludzie? Co się dzieje z młodymi? I powoli pogłębiać temat, cały czas uważnie nasłuchując, w jakim kierunku powinna zmierzać nasza rozmowa. Rasowy reporter powinien co pewien czas ruszyć w teren i na własne oczy zobaczyć “co w trawie piszczy”.

Także podcaster, powinien posłuchać swoich odbiorców, dowiadywać się bezpośrednio od nich, co jest problemem. Co ich ciekawi, czego nie lubią, czego oczekują.

Ernest Zozuń, dawno temu, gdy nagrywaliśmy razem reportaże

Przykład pierwszy – Na własnej skórze

Początek mojej pracy w redakcji reportaży. Wraz z Ernestem Zozuniem chcemy ruszyć razem w teren, tylko nie wiemy dokąd i po co. W końcu znajdujemy małą notatkę w prasie, że na Kaszubach będą likwidować kolej, bo nierentowna. Mniejszym miejscowościom grozi odcięcie od świata.

Zapada decyzja: jedziemy. Ale nie autem, a transportem publicznym, by samemu przekonać się, jak się żyje bez kolei. Przygód było co niemiara, ja opowiem tu jedną.

W Lipuszu troszkę za długo robiliśmy nagrania i uciekł nam ostatni autobus. Była 17.00, a  hotel był w Bytowie, ok 25 km od Lipusza. Przeszliśmy na piechotę kilka kilometrów, by dojść do głównej trasy. Tam mikrofonem z napisem “Trójka” machaliśmy na kierowców. W końcu zatrzymało się auto. Policyjne. Słuchacze Trójki w mundurach.

Nie mogli nas podrzucić do Bytowa, bo oszczędzali paliwo, ale postanowili pomóc nam inaczej. Zatrzymywali auta i groźnie pytali: “ Dokąd szanowny pan jedzie?” Kierowcy z lekka przerażeni spowiadali się, po czym policjant machał: “Może pan jechać”. Aż trafiła się trzyosobowa rodzinka jadąca zapchanym nieco autem do Bytowa. Policjant zakomenderował: “Proszę posunąć się i zabrać redaktorów”. Pamiętam nieco napiętą na początku atmosferę w aucie, ale skończyło się kolacją z winem.

Reportaż prawdziwie i barwnie pokazywał problemy po likwidacji kolei, my świetnie się bawiliśmy.

Ja kiedyś

Przykład drugi – Stopem po Polsce

Sierpień wiele lat temu. Wybieram się na reportaż o projekcie, który w Kielcach prowadzi Towarzystwo Inicjatyw Twórczych “ ę”. Mam tam jechać służbowym autem, ale Trójka zamawia też u mnie reportaż o autostopie. Oczywiście mogłabym nagrać autostopowiczów, ale to tylko rozmowy, a ja lubię “dzianie się, akcję”. Pytam Martę Białek, szefową “ę” czy możemy jechać do Kielc stopem. Zgadza bez problemu. Kierowca podrzuca nas na rogatki miast i zaczynamy naszą przygodę.

Powiem krótko, było super. Dobrze się bawiłyśmy, miałam ciekawe nagrania, dojechałyśmy w ekspresowym tempie kilkoma autami. Na przykład bardzo eleganckim BMW i starym polonezem  śmierdzącym fajkami.

Adam Bogoryja-Zakrzewski na szlaku

Przykład trzeci  – Co słychać nad Narwią

Gmina Narew ogłasza konkurs dla reporterów o życiu na tym terenie pt “Narew-ludzie, przyroda, kultura”. Namawiam mojego męża, by wziął auto i pojechał powłóczyć się od domu do domu, od wsi do wsi. Wzbrania się mocno. Wiele lat pracy dla telewizji oduczyło go spontaniczności. Bo tam trzeba wcześniej zgłosić zapotrzebowanie na auto, kamerę, operatora, dźwiękowca. Trzeba zamówić hotel, poustalać godziny nagrań, bo każda minuta pracy ekipy to pieniądze. A ja tu mówię, weź auto i jedź. W końcu posłuchał. Nie było go tydzień. Potem pisał i pisał. Aż dostał 5 tysięcy za wyróżnienie w tym konkursie.

Warto było, prawda?

Do dziś wspomina włóczęgę, niespieszne rozmowy z ludźmi, ich życzliwość i otwartość.

a to Polska właśnie

Przykład czwarty- Ciekawość prowadzi do Piekła

Skończyłam nagrania w gminie Sztum. Była godzina 15.00, następne nagrania z przyczyn niezależnych ode mnie, miałam dopiero o 9.00 następnego dnia. Szkoda mi było czasu na siedzenie w hotelu. Miasteczko, w którym nocowałam nie wydawało się interesujące. Wzięłam mapę (to były czasy bez GPS i smartfonów) i przeglądałam ją w poszukiwaniu jakiegoś jeziorka, rzeki. Nagle zobaczyłam wieś o nazwie Piekło. Od razu miałam pomysł na krótki reportażyk. No bo każdy jest ciekawy jak się żyje w Piekle, prawda?

Wioska była nieduża, dopytywałam jak się tu żyje młodym, co robią popołudniami, wieczorami. Bo ostatni autobus wracał ze Sztumu  bodajże przed 16.00, więc młodzież bardzo szybko była uziemiona w Piekle. I już nie wyjeżdżała na zajęcia popołudniowe, na korepetycje, tańce i zabawy. Pozostały spotkania na polu, bawienie się na stogach siana. Były wady i zalety takiego odcięcia od innych miejscowości. Ja byłam przez chwilę atrakcją dla mieszkańców, więc chętnie ze mną rozmawiali. I do wieczora opowieść o Piekle była nagrana.

Warto odejść od schematu, postarać się o spontaniczne działanie i mieć cały czas otwarte uszy i oczy na to, co dzieje się dookoła.

Warto czasem niespodziewanie ruszyć w teren, posłuchać czym żyją ludzie. Zrezygnować z planowania, umawiania.

Oczywiście to dotyczy, nie tylko reportażystów:)

Hanna


16 komentarzy

Klaudia Chrapko · 13 sierpnia 2018 o 10:54

Cieszę się, że tu trafiłam, studiuję nowe media i właśnie niedawno od doświadczonego radiowca, dowiedziałam się tego samego. Jeszcze dodał: Nie ma nieciekawych sytuacji i ludzi, ze wszystkiego da się coś nagrać, czasem jest to kwestia zaufania a czasem przygody i przypadku.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 13 sierpnia 2018 o 11:04

    Zgadza się. Tylko od nas zależy, czy wyłuskamy ciekawą opowieść z tego co zobaczyliśmy, przeżyliśmy. Zapraszamy do zadawania pytań na naszym FB i blogu. Z radością odpowiemy:)

włóczykijka · 13 sierpnia 2018 o 13:35

Również bardzo się cieszę, że tu trafiłam! Studiuję muzykologię na specjalności dziennikarskiej i właśnie z dziennikarstwem muzycznym wiążę swoją przyszłość. Czasami też po koncercie nie wypala spotkanie z artystą, ale o ile ciekawsze może być zdanie słuchacza! 🙂

Żaneta · 14 sierpnia 2018 o 11:36

Ale interesująco piszesz. Rutyna powoduje, że zaczynamy się dudusić, albo poddajemy narzekając na monotonię życia i szarość dni. Tymczasem jeden mały „skok w bok” na przykład do „Piekła” otwiera oczy.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 14 sierpnia 2018 o 11:40

    Wystarczy zejść z utartych szlaków, by odkryć coś ciekawego. W sensie dosłownym odkryłam to ostatnio w Beskidzie Niskim. Poszłam mało wydeptaną drogą i widoki miałam oszałamiające:)

Stacja Książka · 14 sierpnia 2018 o 13:39

Bardzo ciekawy obraz pracy reportera. Masz fascynujący zawód. To wspaniale, że wychodzisz do ludzi, nawet, jak nie uda się zrealizować pierwotnego planu. Tam, gdzie są ludzie, nawet z pozoru Ci najzwyklejsi, zawsze znajdzie się temat. Każdy przecież ma jakąś swoją historię godną opowiedzenia.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 14 sierpnia 2018 o 13:59

    Jedyny kłopot to najpierw usłyszeć tę historię, a potem ładnie opowiedzieć:)

Kasia zaplanowana.pl · 18 sierpnia 2018 o 08:28

Bardzo przyjemny tekst! Pomimo tego, że jestem gorąca zwolenniczką planowania to uważam że odejście od schematu jest bardzo dobrym pomyslem, który może wnieść dużo pozytywnych rzeczy w nasze życie 😁

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 18 sierpnia 2018 o 20:22

    Ja też planuję, bo nie lubię chaosu. Ale planowanie ma pomóc, a nie przeszkadzać w korzystaniu z uroków życia:)

Marcin · 18 sierpnia 2018 o 09:56

Świetny post. Rutyna w życiu codziennym, jak i w pracy, to najgorsze, co może człowieka spotkać. Sam potem nie wie, czy jest jeszcze człowiekiem, czy drzewem stojącym i nieruszającym się od lat.

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 18 sierpnia 2018 o 20:23

    Obrazowe porównanie. Dzięki:)

Pomysłowa · 18 sierpnia 2018 o 13:48

Bardzo podoba mi się podejście przy reportażu o kolei – “jedziemy transportem publicznym, żeby zobaczyć, jak to naprawdę jest”. Doświadczyć – to recepta na dobry reportaż i w mojej opinii w ogóle na wiele problemów. Nawet przeniosłabym to na inne płaszczyzny i kazała np. pracodawcom doświadczać życia za 1500 zł przez miesiąc, żeby wiedzieli, jak się żyje ich niedocenianym pracownikom, albo politykom – coś podobnego. Często oceniamy ludzi wokół, a czy tak samo ocenialibyśmy ich, gdybyśmy doświadczyli tego, co oni?

Bardzo mi się tu podoba i chyba zostanę na dłużej 🙂

Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 18 sierpnia 2018 o 20:26

Czasami nawet nie trzeba aż tak dokładnie doświadczać na własnej skórze. Wystarczy porozmawiać, zebrać informację i wczuć się w sytuację. A nie od razu oceniać, tak jak napisałaś słusznie.

Alicja | ijakwdomu · 26 sierpnia 2018 o 12:47

Chciałbym mieć niektóre podejścia do życia!
Zazdroszczę i podziwiam 😉

    Hanna Bogoryja-Zakrzewska · 26 sierpnia 2018 o 13:42

    Lata doświadczeń:) Ale wszystko jest do wypracowania.

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *